Depeche Mode – A Broken Frame (1982)

Drugi album Depeche Mode był krokiem naprzód po odejściu Vince`a Clarka. Płytę tą poznałem gdzieś w roku 1989 – byłem chyba w I klasie LO i zaczynałem bardzo świadomie słuchać muzyki. Objawiło się to wówczas wielką fascynacją czwórką z Basildon. Trzeba powiedzieć, że nauczył mnie słuchać DM mój ówczesny kumpel Grzesiek Dajnowicz. Pamiętam jak razem jeździliśmy do Berlina Zachodniego. Polscy „drobni improrterzy” ściągali wtedy czekoladę z Aldika a my z Grześkiem kupowaliśmy płyty winylowe. Nasi współpodróżnicy z autokaru byli święcie przekonani, że trafiliśmy na jakąś żyłę złota – pytali po ile sprzedajemy winyle w Polsce. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, że my je wozimy dla siebie. Właśnie wtedy kupiłem „A Broken Frame”. Mam ją do dzisiaj, choć nie mam już gramofonu. Piękna jest okładka – obraz niesamowity. Wydaje mi się, że później klimat ze zdjęcia próbowali podkraść Pink Floyd w Learning to Fly.

Na „ABF” jest kilka piosenek lekkich – takich bardzo przypominających DM z okresu „Speak & Spell” – np. The Meaning of Love czy Photograph of You – powszechnie są one krytykowane, ale dla mnie też mają wartość. Jest też sporo wielkich perełek – przede wszystkim The Sun and The Rainfall i Shouldn`t Have Done That. Sami Depeche Mode nie lubią tej płyty – na koncertach szybko przestali grać te utwory. Ja mam jednak świetny bootleg – zapis koncertu z października 1982 z Hammersmith Odeon w Londynie – do dzisiaj mnie poraża wstęp z My Secret Garden.

Jeśli ktoś nie zna DM trudno mu będzie polubić ten zespół po tej płycie – dla mnie ma po prostu wielką wartość jako pierwszy album DM, który mnie pochłonął jako całość. Później widziałem DM na żywo, ale tak naprawdę chciałbym móc wrócić do października 1982 roku, do Hammersmith Odeon.

    • Severino
    • 8 grudnia, 2009

    Ja z kolei rozpocząłem swoją przygodę z DM od ich singlowych składanek, najpierw „The Singles 86-98”, a kilka dni później lata 1981-85. Nastąpiło to na początku 2000 roku, byłem wówczas w I klasie gimnazjum (jestem z pierwszego rocznika reformy Handtkego;)
    Płytę „A Broken Frame” poznałem chronologicznie, po „Speak & Spell”. W obu przypadkach nastąpiło to już w nowym tysiącleciu – 2001 r.;) Na drugiej płycie DM bardzo zaintrygował mnie już utwór nr 2: „My Secret Garden”. On ma to coś…
    Ciekawie brzmi „Satellite” – takie swoiste synth-reggae;).
    „A Broken Frame” to dopiero pierwsze dzieło Martina Gore’a i obiektywnie można powiedzieć, że były później jeszcze lepsze, ale na uwagę zasługuje niezwykle szczery przekaz tekstów piosenek.

    Pozdrawiam serdecznie autora

  1. Dziękuję. Co do My Secret Garden to jest nieziemska wersja otwierająca koncert w Hammersmith Odeon z V 1982 – wyszła n jakimś maksisinglu – genialna

  1. 15 stycznia, 2010
  2. 8 lutego, 2010

Dodaj odpowiedź do Severino Anuluj pisanie odpowiedzi